Blog

PIELĘGNOWANIE ENERGII – świadomość optymalnego zużycia

cze 28, 2024 | Emocje, O dolegliwościach po chińsku, Polecane, Zdrowienie - czym jest?

Gdy parę (dobrych 😉) lat temu wyprowadziłam się z Krakowa, potrzebowałam jeszcze przez prawie rok dojeżdżać do pracy. Powtarzałam wtedy ponad 100-kilometrowy odcinek autostradą 4 do 6 razy w tygodniu. Zaczęło mi zależeć by te moje przejazdy były maksymalnie optymalne pod względem ekologicznym, obciążało mnie poczucie winy że tyle spalam na dojazdach. Więc jeśli wcześniej autostradą jeździło się ile prawo pozwala (140 km/h), to wtedy zaczęłam obserwować zależności miedzy prędkością a spalaniem. I odkryłam że spalanie rośnie proporcjonalnie do prędkości, a powyżej 115km/h rośnie już nieproporcjonalnie mocno. Kiedykolwiek spóźniałam się i musiałam gonić szybciej, wiedziałam już że spalałam niepomiernie więcej. Wcześniej 140 km/h w ogóle nie kojarzyłam z ganianiem.

Przestałam ganiać. Odkryłam co to znaczy „cruising speed”. Prędkość (czy też wysokość, w przypadku samolotów i ptaków) taka, na której nie trzeba już przyspieszać (bo przyspieszanie spala najwiecej) i na której najłatwiej jest reagować na pozostałych uczestników ruchu (spowalniać powoli zamiast gwałtownie i ponownie rozpędzać się powoli, zamiast z wyciem silnika).

Z naszym wewnętrznym „paliwem”, zasilającym nas energetycznie, jest bardzo podobnie. Gdy w stresie spieszymy się lub próbujemy zdążyć jak najwiecej się da, lub nie pozwalamy sobie na chorobę czy odpoczynek by zaopiekować się chorym dzieckiem lub dopilnować terminów w pracy, wchodzimy w tryb gonienia: naciskamy pedał gazu i kortyzol, (nor)adrenalina czy dopamina powodują że nagle potrafimy o wiele więcej. I ma to swój koszt: spała to nam o wiele więcej „litrów na kilometr”. Przy czym „pedał gazu” jest uwarunkowany daleko nie tylko stresem negatywnym. Można zajeżdżać się również na fali sukcesu, uznania, powodzenia.

Parę tygodni temu, na kursie akupunktury klasycznej, na którym każdy dzień zajęć zaczynaliśmy i kończyliśmy półgodzinną medytacją, padło pytanie: „Dlaczego po medytacji czuję się zmęczona? Przecież w medytacji na swój sposób odpoczywam.” Nasz nauczyciel wyjaśnił nam że dzieje się tak gdy poziom zasobów na codziennym wyczerpaniu jest poniżej optymalnego. Inaczej mówiąc, gdy jedziemy na rezerwie, pobudzeniu (stresie/hormonach), a nie na dostępnych zasobach. Ta odpowiedź pomogła mi zauważyć że nie zawsze bywam świadoma poziomu swoich zasobów. Tego czy jadę na swoich zasobach, czy na hormonalnym pobudzeniu; czy jadę swoją „cruising speed” czy z gazem do dechy.

Pobudzenie – stresem czy sukcesem – jest stałym stanem większości z nas w zachodnim społeczeństwie. Probujemy równoważyć pobudzenie negatywne (stres/presja w pracy czy na studiach, stres rodzicielski, opieka nad chorymi bliskimi itp.) pobudzeniem „pozytywnym” (imprezowanie, tańce, sporty na adrenalinie, podróże, przeżywanie emocji w kinie itp.) Pobudzenie pozytywne jak najbardziej jest nam bardzo potrzebne, lecz nie równoważy ono pobudzenia: pozytywne czy negatywne emocje powodują jej wyrzut, adrenalina pozostaje adrenaliną.

Aby zrównoważyć pobudzenie i odbudować zasoby energetyczne („paliwo” w baku) potrzebne jest równoważenie spokojem, wyciszeniem umysłu, uważnością, uspokojeniem emocji, długim snem, powolnym jedzeniem, robieniem jednej rzeczy naraz, medytacją, jogą Nidra. Ale jeszcze ważniejsza jest świadomość że działam na pobudzeniu. Że jadę 140km/h (a może i całe 200km/h), i jeśli zwolnię do 115km/h to wejdę w zużycie optymalne dla szybkiego ruchu. A jak zejdę do 100km/h, to będę regenerowała się w trakcie działania. Jeśli zadbam o prędkość optymalną dla mojego stanu zasobów i umysłu, to będę się „zużywała” o wiele mniej.

Dlatego tak ważne jest by SPOWOLNIĆ. Podjąć decyzję że rezygnuje się z niektórych czynności. I gdy jedzie się już tę swoją „cruising speed”, nie przyjmować się tym SUVem co właśnie nadjechał z prędkością 200km/h, „siadł” na zderzaku i ślepi długimi (moda, znajomi zalewający zdjęciami z kolejnych wakacji, Insta tryskające „lekkością życia” i pomysłami, ktore nie są o moim spełnieniu i marzeniach, itd. itp.). Mam prawo korzystać z lewego pasa gdy wyprzedzam, mam prawo jechać odpowiednią dla swojego auta (ciała i umysłu) prędkością niezależnie od tego jak bardzo przyspieszają inni. To JA decyduje o odpowiedniej dla siebie prędkości, nie inni uczestnicy ruchu i życia.

Z JAKĄ PRĘDKOŚCIĄ JEDZIESZ SWOJE ŻYCIE? Z JAKĄ PRĘDKOŚCIĄ JEDZIESZ DZISIAJ?

Zarezerwuj wizytę